Jeszcze kilka lat temu dość często można było natknąć się na oferty zastrzyku na alkoholizm. Trudno dziś powiedzieć, czy to pomysł na taki sposób farmakoterapii wzbudził zainteresowanie osób, które jej potrzebują, czy też potrzeba – tysiące zapytań w ośrodkach leczenia uzależnień i wyszukiwań w sieci na hasło „zastrzyk antyalkoholowy” – wykreowała rynek. Dość, że idea zastrzyku dla alkoholików pokutuje do dziś i sieje sporo zamieszania. Zmierzmy się zatem z tym mitem.
Zastrzyk antyalkoholowy to marzenie niejednej osoby, która nadużywa trunków lub wręcz zmaga się z uzależnieniem. Alkohol łatwo przejmuje kontrolę nad naszym życiem. Oczywiście sięgamy po niego nie po to, by je zrujnował. Początkowo daje przyjemność, relaks, dystans do codziennych spraw. Szybko jednak przynosi skutek odwrotny, stając się poważnym problemem.
To nieprawda, że alkoholicy nie widzą powodu, by się leczyć. Większość z nich zdaje sobie sprawę, że alkohol stał się dla nich źródłem cierpienia. Niestety, w przypadku tak silnie uzależniającej substancji trudno wytrwać w postanowieniu abstynencji. Co więcej, odstawienie alkoholu powoduje bardzo nieprzyjemnie objawy somatyczne, które ustępują… po zażyciu kolejnej dawki.
Nic dziwnego, że osoby uzależnione poszukują sposobu, by przerwać alkoholowy ciąg bez niepotrzebnego cierpienia. Zastrzyk przeciwalkoholowy wydaje się prostym, szybkim rozwiązaniem – jedno ukłucie i powraca dawna swoboda wyboru, kiedy i ile chce się wypić, a gdy wymaga tego sytuacja, można nie pić wcale…
Jestem specjalistą w zakresie farmakologicznego leczenia alkoholizmu. Jak mało kto mam okazję przekonać się, jak ogromne jest zapotrzebowanie na „zastrzyk alkoholowy”. Pod Poznaniem w Puszczykowie, gdzie prowadzę swoją praktykę, pytanie o taki preparat słyszę bardzo często. Niestety, nie istnieje cudowne antidotum na uzależnienie, które można by podać w zastrzyku
Pomysł, by alkoholizm leczyć zastrzykami, stworzył, niestety, niszę dla oszustów, którzy zazwyczaj podawali pacjentom placebo (cenę takiego zastrzyku antyalkoholowego przemilczę), przekonując, że nawet wypicie nawet niewielkiej ilości alkoholu może okazać się dla nich śmiertelnie niebezpieczne. Jak należy się domyślać, w niektórych przypadkach „zastrzyk na alkoholizm” odniósł pożądany efekt. Nie zmieniało to faktu, że był oszustwem.
Preparaty stosowane w leczeniu alkoholizmu rzeczywiście przez pewien czas były dostępne w postaci zastrzyków. Była to postać Disulfiramu, czyli dokładnie tej samej substancji czynnej, którą – w zupełnie innej postaci – stosuję w leczeniu swoich pacjentów z Wielkopolski. „Zastrzyk alkoholowy” został szybko wycofany ze sprzedaży w Unii Europejskiej, ponieważ – jak się okazało – nigdy nie został do niej oficjalnie dopuszczony.
Uważam, że to słuszna polityka. Skuteczność terapii awersyjnej alkoholizmu jest niska, jeśli decyzja o przyjęciu kolejnej dawki zależy od pacjenta. W końcu do jej podjęcia potrzeba woli, która w alkoholizmie jest bardzo słaba. Ta sama uwaga dotyczy Disulfiramu w tabletkach, a także kilku innych dopuszczonych do sprzedaży w Polsce leków, które mają wywoływać awersję do alkoholu.
Dodatkowo zastrzyk przeciwalkoholowy z Disulfiramu był droższy, choć mniej obciążający dla organizmu niż tabletki do połykania. Tak rzeczywistości bowiem była to seria zastrzyków – nieprawdą jest, że jedna dawka może „rozprowadzić się z krwią do wszystkich narządów i tam się przez rok kumulować”, jak twierdziła jedna ze wspomnianych oszustek.
Kumulacja Disulfiramu w organizmie możliwa jest tylko poprzez wykonanie wszywki alkoholowej, czyli podskórne wszycie odpowiedniej liczby tabletek, dzięki czemu aż przez 8-12 miesięcy substancja czynna może stopniowo uwalniać się do krwioobiegu. Disulfiram jest całkowicie obojętny dla zdrowia – dopóki pacjent nie wypije alkoholu. Lek utrudnia metabolizm alkoholu, co prowadzi do zatrucia organizmu związanego z szeregiem nieprzyjemnych, a nawet niebezpiecznych objawów, np. takich jak:
Przy wysokim stężeniu alkoholu we krwi objawy te bywają znacznie poważniejsze. U niektórych pacjentów może nawet wystąpić niewydolność oddechowa czy zawał serca. Świadomość takiego ryzyka sprawia, że pacjentom zdecydowanie łatwiej utrzymać abstynencję.
Jak widać, jedyny zastrzyk na alkoholizm, jaki do niedawna dostępny był na rynku, nie stanowił remedium na uzależnienie. Był środkiem wspomagającym utrzymanie abstynencji, a tym samym ułatwiał podjęcie terapii odwykowej. Dokładnie ten sam preparat – w praktyczniejszej i skuteczniejszej w stosowaniu postaci – mogę zaoferować w moim gabinecie w Puszczykowie koło Poznania. „Zastrzyk alkoholowy” to zatem poniekąd dostępne rozwiązanie, choć posługiwanie się takim określeniem jest nieprawidłowe i mylące.