Wokół znanego od połowy XX wieku Esperalu, który obecnie stosowany jest pod nazwą Disulfiram, przez dziesięciolecia narosło wiele mitów. Według jednego z nich wszywka alkoholowa jest prostym remedium na uzależnienie i usunięcie skutków wieloletniego nadużywania alkoholowych trunków. W związku z tym błędnym przekonaniem, część pacjentów zgłasza się do mojego gabinetu pod Poznaniem z prośbą o „zastrzyk antyalkoholowy” albo „detoks alkoholowy”.
Nałóg alkoholowy opiera się przede wszystkim na mechanizmach psychicznych. Dlatego wymaga specjalnej psychoterapii, jakiej poddać się można w ośrodkach leczenia uzależnień. Medycyna nie jest jednak całkowicie bezradna wobec choroby alkoholowej. Rozwiązanie, które w swoim gabinecie proponuję mieszkańcom Wielkopolski to implantacja Disulfiramu, która może wydatnie wspomagać terapię. Wywołuje bowiem silną awersję do alkoholu.
Detoks alkoholowy, ściślej – odtrucie alkoholowe, to procedura, której można poddać się w szpitalu lub ambulatoryjnie, a niekiedy nawet w domowych warunkach. Zabieg ma na celu usunięcie z organizmu toksycznych metabolitów oraz uzupełnienie niedoborów substancji odżywczych, elektrolitów i witamin. Łagodzi przy tym fizyczne objawy zespołu abstynencji alkoholowej. Detoks nie uwalnia od nałogu – poprawia fizyczną kondycję osoby uzależnionej i umożliwia jej podjęcie trzeźwych (dosłownie i w przenośni) decyzji, na przykład o rozpoczęciu leczenia.
Jeśli elementem terapii ma być awersyjne działanie wszywki alkoholowej, detoks jest procedurą, której należy się poddać przed zabiegiem implantacji Disulfiramu. Zgłaszający się do mojego gabinetu pacjent musi być trzeźwy od co najmniej doby. Wszywka alkoholowa nie ma działania detoksykującego, a interakcja Disulfiramu z metabolitami alkoholu bywa nawet śmiertelnie niebezpieczna! Stosowanie wszywki może za to przyczynić się do zredukowania szkodliwych skutków nałogu na dłuższą metę. Disulfiram ułatwia bowiem utrzymanie abstynencji, która z kolei umożliwia regenerację organizmu.